Podczas tych trzech tygodni nie próżnowałam, nie miałam jednak czasu i głowy do pisania postów. Sprawy rodzinne, wiadomo, nie zawsze w życiu jest kolorowo ale ja nie o tym chciałam.
Dziś prezentuję mani, który zrodził się w mojej głowie w piątek (oczywiście częściowo, zwykle ostateczny efekt rodzi się podczas tworzenia na paznokciach ;] ). Niestety przy okazji tej stylizacji musiałam mocno zmienić zdanie co do tych dwóch odcieni. Bardzo żałuję ale mocno zgęstniały i ciężko cokolwiek z nimi zrobić (co chyba widać) i długo, długo są miękkie. Na domiar złego kończy mi się Top Coat. Do tego również zgęstniał. Jakiś pogrom ;) Chętnie wypróbuję jakiś inny, niekoniecznie z Golden Rose. Może Sally Hansen?
Postanowiłam, że będę dodawać zdjęcia lakierów/ przyborów, których użyłam.
Błękit: Rimmel 60 seconds 853 Pillow Talk; biały: Rimmel 60 seconds 703 White Hot Love
Morał z historii jest taki, że potrzebuję nowego Top Coat-u, błękitu i może bieli? Zobaczymy, może w sprawie bieli uda mi się zmalować coś z Sensique. Jeszcze przydałaby się nowa baza... trochę ćwieków, cyrkonii... W skrócie: czekają mnie zakupy, znów internet zostanie przekopany :D
A! Kupiłam niedawno nowy zmywacz iiiii... Żałuję. Niech się szybko skończy bo jest tragiczny.
No dobra, koniec mojego skamlenia haha. Czas na zasadnicze pytanie!
Jak Wam się podoba mani? Wyczekuję komentarzy ^^
Miłego wieczoru!